piątek, 15 lutego 2013

Dzień piąty: Sarbinów - Dąbki

Jeszcze przed świtem wystartowałem z Sarbinowa. W Mielnie kupiłem sobie śniadanie (chciałem zaopatrzyć się na zapas, ale poza sezonem asortyment w sklepach jest dość ubogi) i ruszyłem dalej. Do Łaz doszedłem bez większych problemów, za to później zaczęły się "schody". Zza Łazami piasek był tak grząski że moja prędkość marszu spadła do 1,5 km/h na godzinę. Można powiedzieć że w 100% wywalczyłem sobie drogę do Dąbkowic. Przed Dąbkami chciałem rozbić namiot na bezludnej plaży, jednak stelaż zawiódł. I tak jak wcześniej dawałem radę spać z jednym klejonym stelażem, tak uszkodzona cała konstrukcja nie nadaje się już do użytku. W mijanych miejscowościach ciężko jest znaleźć otwarty sklep spożywczy, więc mocno wątpię że kupie gdzieś stelaż. No cóż, przygoda zaczyna żyć własnym życiem, ale nie zamierzam się poddać i wrócić do domu. Padł namiot? Trudno. Nogi mam nadal silne i dojdę na Hel, nawet jeśli będę musiał odejść od pierwotnych założeń wyprawy i spać na kwaterach. Na wszystko nie mamy niestety wpływu, jednak nie można się poddawać, jak to mówią: nie drzwiami to kominem ;)
Mam nadzieję że zostaniecie ze mną, bo atakowanie polskiego wybrzeża z moim wózkiem jest niezłym wyzywaniem ;)
Do jutra!


13 komentarzy:

  1. Już za daleko zaszłeś i szkoda by było się wycofać... gdybym mieszkał w okolicy to może jakoś bym Ci pomógł :) Tak czy siak trzymam nadal kciuki.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dasz radę napieraj :) duchem jesteśmy z Tobą!!!

    Z górskim pozdrowieniem Tatrzański Traper :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Do Łaz było łatwo...a dlaczego? Ja wiem, bo widziałem Cię pomykającego asfaltową ścieżką rowerową wzdłuż drogi, później za Dąbkowicami ślady Twojego wózka też na parę kilometrów znikły z plaży, tym razem wybrałeś asfaltowo-betonową drogę. Tak więc nie jest to całkowicie marsz po plaży, ale jedynie ze Świnoujścia do Helu. Oczywiście nie musisz nikomu się tłumaczyć, robisz to przecież dla siebie, czyż nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty detektyw czyli szedłeś kilka kilometrów plażą żeby zobaczyć czy są ślady wózka czy nie?
      A wiesz że zapasy żywności same mu do koszyka nie wskoczą tylko trzeba zejść z plaży żeby uzupełnić prowiant? Weź przejdź chociaż połowę co On a potem się mądrzyj zasrańcu

      Usuń
    2. Już nie tylko hejterzy, ale także psychofani. Krzysiek patrz za siebie bo jak widzisz świrów nie brakuje. Jak sobie pomyślę że to ja idę sam po plaży, a za mną zza krzaków śledzi mnie jakiś popapraniec to mi się robi gorąco.

      Nie słuchaj kanapowych idiotów, tylko napieraj do przodu!

      Usuń
    3. Tak się składa, że plaża jest dostępna dla wszystkich, więc sobie też pozwoliłem po niej pochodzić. W sobotę przeszedłem 55 kilosów z Mielna do radaru w Żukowie i z powrotem. I nikogo nie szpiegowałem, po prostu napisałem to co spostrzegłem. Dzień wcześniej będąc w pracy samochodem jechałem na trasie do Łaz i widziałem pomykającego gościa z wózkiem wzdłuż drogi, więc go skojarzyłem z naszym bohaterem - może się myliłem, choć nie sądzę. Nie mam do niego żadnych pretensji, że wybiera sobie łatwiejszą drogę, ale nazwa blogu "po plaży" chyba do czegoś zobowiązuje. I jeszcze jedno, prosiłbym moich przedmówców o pewną wstrzemięźliwość w używaniu epitetów w stosunku do osób nieznajomych - dzięki

      Usuń
    4. Nazwa blogu to "zimowy marsz wzdłuż wybrzeża", a pod logiem strony jest wyraźnie napisane "Strona poświęcona zimowemu przejściu ze Świnoujścia na Hel".
      Widać że związek radziecki nauczył cię rzucaj gnojem, ale czytać ze zrozumieniem już nie.
      A z tego jak spojrzałem na mapę to maszerowanie do Łaz międzynarodowym szlakiem turystycznym E9 (a nie jakaś ścieżką rowerową jak to sugerujesz) wydłuża drogę (w porównaniu do marszu plażą) o kilometr lub dwa, więc nie pisz że to trasa łatwiejsza.

      Usuń
  4. dasz radę i bez namiotu... pzdr

    OdpowiedzUsuń
  5. Nazwa blogu to "zimowy marsz wzdłuż wybrzeża", a pod logiem strony jest wyraźnie napisane "Strona poświęcona zimowemu przejściu ze Świnoujścia na Hel".
    Widać że związek radziecki nauczył cię rzucaj gnojem, ale czytać ze zrozumieniem już nie.
    A z tego jak spojrzałem na mapę to maszerowanie do Łaz międzynarodowym szlakiem turystycznym E9 (a nie jakaś ścieżką rowerową jak to sugerujesz) wydłuża drogę (w porównaniu do marszu plażą) o kilometr lub dwa, więc nie pisz że to trasa łatwiejsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nazwa blogu to: www.po-plazy.blogspot.com
      A czemu on jest poświęcony to już inna sprawa.
      Być może szlak turystyczny E9 prowadzący na niektórych odcinkach drogami bitymi i asfaltowymi jest dłuższy, ale przez to nie znaczy, że jest trudniejszy od maszerowania po miękkim piachu, do tego mając jeszcze wózek na cienkich kółkach...
      Nie rzucam gnojem, jeśli już to tylko czepiam się istotnych szczegółów, o których nasz bohater w opisie trasy nie wspomina.

      Usuń
    2. I tym wpisem pokazałeś że jesteś debilem. Skoro uważasz że taka jest nazwa blogu, to zapewne mówisz znajomym że jeździsz autem marki disel model 1.6.

      Usuń
  6. o, ja też nocowałem w Sarbinowie :) Urocze miasteczko, choć zimą moze nie wyglądać tak radośnie jak w środku lata :)

    Co do trasy, to ja też tu niezauważyłem, żeby sobie stawiał za cel isć cały czas plażą, za to postawił sobie za cel ekstremalnie nocować w namiocie, i kiedy się to nie udało z powodów techynicznych to sam to przyznał otwarcie. Z osobistych dośwdiczeń mogę zaś dodać, że nawet jak się nie pisze o tym to można mieć taką wewnętrzną potrzebę, przejścia jak najwięcej przy samym morzu, tyle że na trasie szybko się weryfikuje swoje fantazje. Primo - bywa że pokonuje pogoda (parę razy schodziłem z plaży gdzie idąc pod wiatr spowalniało strasznie, tudzież jak zaczynała ostro padać, to wolałem isć pod drzewami, gdzie też mołem ale nie tak jak na otwartym terenie), secundo - warto nie raz wejść w głąb miejscowości żeby je zwiedzić i tertio - może to głupie, ale mnie się po 100-200 kilomentrach już zaczęła trochę nudzić plaża, o ile na danym odcinku nie była jakoś szczególnie odmienna ;) O, a raz też zszedłem z plaży z tego powodu że szedłem nocą, i na pewnym odcinku tak się zwężyła, a z mapy wiedziałem zże następne zejścia za kilka kilomentrów i jest ryzyko, że zanim dojdę do morze zaleje cała plażę i już nie zdążę wrócić ;) więc wszedłem w ciemny "strasny" las i nadłożyłem drogi za to. Ale też raz chciałem zejsć w nocy z plaży do lasu, ale mnie dzik pogonił... ;) więc bywa róznie, i ja nie widzę problemu w tym, ze czasem się idzie poza plażą. Nadal to jest wzdłuż wybrzeża wg mnie.

    OdpowiedzUsuń