niedziela, 20 stycznia 2013

Nowy namiot, nowy wózek...



I znów pod namiotem, tym razem miałem możliwość trenować przez 24 godziny, jednak musiałem pojechać autem – zabranie sanek, sprzętu i 32 kilogramowego ciężarka komunikacją publiczną było wyzwaniem ponad moje siły (czyt. chęci). Z listy mojego ekwipunku na ten dzień pozbyłem się spodni - no może tak nie do końca... Zamieniłem moje spodnie zimowe, na zwykłe jeansy i tak przez cały dzień rąbałem drewno, chodziłem, odśnieżałem by po 23 znów zanurzyć się w moim śpiworze. Zamrożone rzeczy oskrobałem ze śniegu i lodu po czym wrzuciłem je do osobnych worków. Z racji tego że zmieniły się założenia wyprawy i zamiast plecaka będę mieć wózko – sanki (jeszcze nie mam nazwy) mogę pozwolić sobie na większe obciążenie i zabrać więcej rzeczy. Tak też zrobiłem i zamieniłem mój mały kokon (Muwang I), na dwuosobowy, kopułowy z alpinusa – ależ komfort! Pomimo tego że była to najzimniejsza noc jak do tej pory (słupek rtęci wynosił około -12 stopni – pewnie dlatego że śpię niedaleko jeziora) wyspałem się jak małe dziecko, i był to pierwszy raz kiedy tak naprawdę wypocząłem w namiocie – pewnie po części to zasługa namiotu i odpowiedniej izolacji, a po części już przyzwyczajenia do mrozu. W dodatku komfort ubierania odzieży wierzchniej w namiocie, zamiast na śniegu wart jest naprawdę grubych pieniędzy.

Następnie spakowałem wszystko na mój prototyp sanko – wózka i wybrałem się na 5 kilometrową przechadzkę. Robiłem też eksperymenty w ciągnięciu 20 i 32 kg, efekt? Nie ma aż tak dużej różnicy pomiędzy tymi ciężarami więc mogę sobie pofolgować ;)

Pojazd pokazany na zdjęciu to jedynie prototyp, więc proszę bez śmiechów.

P.S W nadchodzącym tygodniu ma być - 20 stopni, zdarzało mi się już prowadzić całonocne działania w lesie przy takiej temperaturze, ale nie spałem jeszcze w namiocie... czas pokaże :)

Aha bym zapomniał, moje goretex-owe buty pękły - miały tylko rok i nie były zbyt mocno używane - dlatego jadę jutro z reklamacją, mam nadzieję że przyjmą i dostane nowe przed startem. Przy okazji kupię w końcu te śledzie i nowy stelaż do namiotu.

3 komentarze:

  1. Siemka, czy kółka od wózka nie przeszkadzają (nie spowalniają marszu) w głębokim, nie ubitym śniegu? czy po ubitym tylko maszerowałeś?? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej!
    W głębokim śniegu utrudniają, jednak kółka będą używane na gładkich powierzchniach. Teraz pracujemy jeszcze (ja z Tatą) nad rozwiązaniem które pozwoli ciągnąć sanki po głębszym śniegu, to będzie naprawdę coś! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. właśnie widziałem takie sanki z kółkami, gdzie miały coś jakby dźwignię zamontowaną do podnoszenia i opuszczania kółek. Koła gdy były potrzebne to podnosiły sanki na około 20cm. Chowając je znajdowały się tyż pod siedzeniem sanek.

    OdpowiedzUsuń