poniedziałek, 28 stycznia 2013

Mniej niż 14 dni!



Do startu zostały już niecałe dwa tygodnie... ale ten czas pędzi! Postawiliśmy już wózek na narty i... na tym koniec. Dzięki temu projektowi sprawdziliśmy jakie rozwiązania sprawdzają się najlepiej, a jakie najgorzej. Teraz już wiedząc dokładnie czego potrzebuje (nigdy wcześniej nie robiłem takiego wózka(sanek)) rozpoczynamy pracę nad nowym pojazdem, który w niczym nie będzie przypominał prototypu :P
Tak więc ten wózek zostaje do treningów, a jutro bierzemy się za spawanie nowego!

To tyle jeśli chodzi o sanki, teraz z innej beczki.
Korzystając z zimowych wyprzedaży zaopatrzyłem się w trochę niezbędnego sprzętu (między innymi w nowe buty). W tym tygodniu mam zamiar jechać na 2-3 dni pod namiot podczas których dokładnie przetestuję sprzęt oraz wszystkie „obozowe” procedury.

Oczywistym jest również że podczas wyprawy będę spalał więcej kalorii niż podczas dnia codziennego, więc przez ostatni okres czasu jadłem trochę więcej żeby przytyć te parę kilo i stworzyć sobie pewien zapas energii. Od wczoraj już zacząłem zmniejszać porcję które jem, tak by do dnia startu przyzwyczaić organizm do mniejszych porcji.

Od wczoraj też zacząłem chodzić co najmniej pięć kilometrów rano i minimum pięć kilometrów przed snem. Ktoś powie że to zbyt mało, że co to w ogóle ma być. Pewnie i tak jest, jednak ja znam już swój organizm oraz specyfikę marszów na tyle że zdecydowałem się na takie właśnie dystanse właśnie o takich porach. Gdybym chciał biegać 2 razy dziennie, codziennie zapewne do dnia startu byłbym już przetrenowany, podczas marszu nie ma tego problemu, a przynajmniej rozchodzę buty i przyzwyczaję się do mojego zimowego ubrania.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz