Wreszcie, wreszcie doczekałem śniegu, mrozu i odrobiny wolnego czasu. Pierwszy zimowy nocleg w tym sezonie już za mną i chodź dzień wcześniej słupek rtęci spadł do -16 stopni, w dniu mojego noclegu temperatura uporczywie trzymała się na -10 stopniach.
Dodatkowo mam możliwość "trenować" na prywatnym terenie mieszczącym się nad brzegiem jeziora, więc są to warunki zbliżone do tych w których przyjdzie mi działać w lutym, podczas mojej wyprawy.
Przyznam się szczerze że przebywanie w tym terenie sprawia mi niesamowitą radość. Na przykład jeżeli potrzebuję wody muszę iść nad jezioro i wyrąbać dziurę w lodzie, nabrać wody do wiadra, wrócić do namiotu i ją zagotować. I tak oto czynność która w domu sprowadza się do odkręcenia kranu i czekania aż odpowiednia ilość wody napełni trzymane w dłoni naczynie, tutaj urasta do rangi kilkunastominutowego procesu. Naprawdę dobry sposób na oderwanie się od prozy dnia codziennego.
W oczekiwaniu na wodę
Podręczna stacja meteorologiczna
Przy okazji przebywania w terenie, nagrałem krótki filmik o używaniu turystycznych kuchenek gazowych w warunkach zimowych - podczas mojego marszu także będę nagrywał materiał wideo, więc czemu by jednocześnie nie trenować i tego rzemiosła?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz