Dzisiaj śpię na kwaterze, mam tu wifi i sam napisze
dzisiejsza relacje (wcześniejsze dyktowałem przez telefon, a to nie to samo).
Na początku dzięki wielkie za komentarze, przepraszam ze nie odpisuje ale mam
słaba przeglądarkę w telefonie. Jednak każdy komentarz przychodzi mi na maila i
jest to niezła motywacja do dalszego marszu. Na Wasze komentarze postaram się
odpowiadać w postach, jednak miejcie świadomość ze każdy z nich czytam :) co do
wczoraj, to nastąpił mały błąd. Nie byłem na 60 kilometrze, tylko na
67,5 (tak wiec nie zrobiłem ledwo 20 tylko prawie 30 :D). Wczorajsza decyzja o
przerwaniu marszu była bardzo dobrym pomysłem (chodź podjąłem ja bardzo
niechętnie - straconych kilometrów już nie odzyskam). Rano okazało się ze na
całym 12 kilometrowym odcinku morze zabrało od 50% do 90% plaży, a wczoraj przy
takim wietrze pokonanie tego odcinka zajęłoby mi lekko z 6 godzin.
W każdym
razie dzisiaj pogoda była idealna, a piasek twardy jak stal. Nad ranem
walczyłem jeszcze z lekkim odwodnieniem jednak teraz już wystarczająco wypiłem
i wyleczyłem stopy. Na odcinku do Mrzeżyna podjechała do mnie straż graniczna,
ale tylko mi odmachali i po chwili zawrócili. Również na tym odcinku plaża była
momentami zalana i o mały włos utopiłbym wózek ;D znalazłem tez na plaży truchło
zwierzęcia, ale nie będę tu wrzucał takich drastycznych zdjęć, najwyżej później
na forum, bo nie wydaje mi sie żeby takie zwierze, w takim stanie przyszło z
morza. W Mrzezinie była przebudowa brzegu, ale nie stanowiło to większych
problemów. Problemem był jednak powrót na plaże, ponieważ musiałem zejść po 5
metrowych (chodzi mi o wysokość) schodach. Biorąc pod uwagę ze sam wózek waży 16 kg, a mam w nim ok 30 kg sprzętu to było
naprawdę hardcorowe zadanie, przy którym prawie złapałem wystrzał (na szczęście
puścił tylko wentyl). W połowie schodów podeszła do mnie obca kobieta i
zaproponowała pomoc, oczywiście odmówiłem bo nie chciałem jej mieć na sumieniu,
ale i tak mi pomogła :P zresztą mam wrażenie ze tutaj ludzie częściej się
uśmiechają i są milsi, a morze pachnie morzem. Wcześniej spotykałem samych
Niemców którzy pytali mnie o drogę (ze słabym rezultatem), a sam miałem problem
dowiedzieć się czegoś od innych. Jeszcze przed startem w Świnoujściu pytałem się o drogę i pewien koleś (około 30) odwrócił się do mnie, warknął i poszedł
dalej - nie żartuje, poważnie. W Dźwirzynie rozstawiłem moje krzesełko i
zacząłem jest łyżką biedronkową "nutelle" - miny ludzi: bezcenne.
Wieczorem dotarłem do Kołobrzegu. Jutro planuje atakować Łazy, ale to kawał
drogi i nie wiem czy ofensywa się powiedzie. Jeśli tak będę miał w nogach 152 kilometry. Jak
coś Was interesuje to pytajcie, ja idę robić pranie wiec mówię dobranoc :)
Dzisiaj bracie wypatrywałem Cię w |||||KOŁOBRZEGU- USTRONIU .Jutro mam czas gdy będziesz w okolicy K-gu czy Ustronia lub Dąbek a nawet Mielna czy Ustki.Daj znać podjadę Tomi , TEAM KAYAK 2 -604 470 572 .Pozdro.Wal wschód,!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńW Ustroniu Nadm.Masz zjazd z plaży.(ostrogi )W Jarosławcu ta sama kupa (ostrogi/gwiazdo-bloki).Do Helu masz frędów tylko dzwoń.Pozdro .Tomi-K-G
OdpowiedzUsuńDo przodu bracie idź aż po Hel i kraniec świata :) Outdoor
OdpowiedzUsuńTrzymasz tempo, może nawet skończysz wcześniej, niż planowałeś? ;)
OdpowiedzUsuńMi bardzo brakuje zdjęć z Twoich noclegów - jak rozbijasz namiot, czy szukasz odpowiednich miejsc na nocleg. Śpisz na plaży, czy w lesie? Takie zdjęcia i porady przydadzą się początkującym survivalowcom.
Jak tam Krzyśku? Porób zdjęcia nieba... jeśli tylko trafi się bezchmurne. I powiedz jak wicherek - nie utrudnia życia namiotowi? Pzdr i szerokich plaż :)
OdpowiedzUsuńPowodzonka zaglądam i czytam z przyjemnością Twoje wpisy :)
OdpowiedzUsuńZ górskim pozdrowieniem Tatrzański Traper :)